Będąc w ciąży wiele czytałam o ulewaniu. Na szczęście okazało się, że syn nie miał z tym problemów. Jadł z piersi. Nawet nie odbijałam go regularnie. :-)
Nie ukrywam. Nie narzekałam.
Bezdechy nie występowały.
Syn cały czas spał ze mną. Preferowałam karmienie piersią w pozycji leżącej. Stąd dużą część czasu syn leżał przy mnie.
Zmiany zaszły 2 lub 3 tygodnie po ostatnim szczepieniu. Utrzymywały się przez 1- 1,5 miesiąca. Następnie zanikły.
Bezdechy i ulewanie po szczepieniu. Autor: Engin_Akyurt, na licencji CC0 Creative Commons, pixabay.com |
W ciągu dnia gdy tak leżał obok mnie zauważyłam, że synkowi zatrzymuje się oddech. Spał i nagle wybudzał się, łapiąc szybko powietrze. Powtarzało się to regularnie, codziennie.
Najgorsza sytuacja zaszła pewnej nocy.
Wtedy wyjątkowo coś mnie podkusiło, aby zgasić nocną lampkę. W pokoju panowała ciemność.
Cała sytuacja trwała z 30 sekund. Działałam jak automat.
Pamiętam tyle, że syn spał. Ja przysypiałam. Wiedząc o bezdechach bardzo pilnowałam się, żeby nie zapaść w głębszy sen. Czuwałam. W jednej sekundzie coś mnie tknęło. Patrzę w stronę syna i myśli przeleciały mi przez głowę:
- "On nie oddycha. Zawołać męża? Nie zdarzy przyjść. Zapalić lampkę? Co robić? Nic nie widzę. Nie wiem czy zsiniał na twarzy".
Złapałam dziecko na ręce zupełnie intuicyjnie. Chyba dałam go na ramię. Był cały zwiotczały. Nie ruszał się. Mówiłam głośno jego imię i zaczęłam dmuchać w jego usta, po twarzy. W którymś momencie synek się poruszył. Rozpłakał się.
Co by się stało gdybym słuchała mądrych porad osób trzecich i odkładała synka do łóżeczka? Nie zdążyłabym podejść i zareagować. Nie wspominając, że śpiąc samemu, śpi się mniej czujnie.
2. Ulewanie w śnie.
Ten problem pojawił się równolegle do bezdechów.
Dawałam go na odbicie. Pomimo tego raz na dzień w ciągu dnia ulewał niedużą ilość pokarmu. Za każdym razem wyglądało to podobnie. Syn leżał obok mnie. On zasypiał. Ja wpadałam w pół-sen. Nagle intuicyjnie zerkałam na syna,a z jego ust wypływało mleko. Wyglądało to tak jakby w czasie gdy spał cofał się pokarm. Zaczynał się krztusić. Miałam chwilę na reakcję.
Nie ulewał zaraz po posiłku tylko właśnie gdy już zasnął.
W obu przypadkach czułam, że problem jest w jego obniżonym napięciu mięśniowym. Jednak nie otrzymałam żadnej informacji, skierowania na badania, słowa wyjaśnienia od kilku pediatrów. Wizyty u neurologa też nic nie wniosły w ten temat, gdyż było to zwyczajnie lekceważone co mówię.
Zwolennicy masowych szczepień zapominają wspominać o drugiej stronie medalu . Już nie mówią o tym co dzieje się z dziećmi z NOP - ami. Nie ma tematu lekarskiej ignorancji, niedouczenia.
To trzeba przeżyć na własnej skórze, aby zrozumieć takich rodziców. Jak muszą zmagać się z konsekwencjami szczepienia oraz często "bić głową o ścianę" w kontakcie z tzw. służbą zdrowia.
Izabela
Zapraszam na facebooka :-)link
0 komentarze:
Prześlij komentarz