Stan syna nie poprawił się.
Na jego skończone 6 miesięcy umówiona była wizyta w Szpitalu Wojewódzkim na badanie słuchu ABR.
Jechaliśmy pociągiem (ok 1,45min) w trójkę.
Ten obraz prześladuje mnie do teraz. Najlepiej obrazuje stan dziecka...
Dwa, trzy miesiące po szczepieniu. Autor: JayMantri, na licencji CC0 Creative Commons, pixabay.com |
Moje dziecko leżało w wózku. Nie chciał piersi.
Całą drogę hamowałam wybuch płaczu. Na zewnątrz starałam się być opanowana. Kontrolowałam łzy, które starałam się niezauważalnie wycierać, aby tamci ludzie nic nie zauważyli.
Patrzyłam na dziecko w wózku, które było tak odmienne od tego dziecka, które urodziłam, które tak dobrze rozwijało się do dnia w którym postanowiłam go zaszczepić.
Syn tylko leżał. Jego oczka wędrowały w prawo, w lewo lub patrzyły przed siebie. Nie uśmiechał się do mnie, do nikogo. Był taki obojętny. Co za różnica, czy leży, czy jest na rękach? Po co interesować się światem, odgłosami, twarzami, które przemykają nad twarzą?
Chciałabym wiedzieć co w takich chwilach czuje dziecko? Czy coś myśli? Czy odczuwa jakieś potrzeby?
Cała podróż trwała od momentu wyjścia z domu, aż do pojawienia się przed gabinetem lekarskim dobre ponad 5 godzin.
W tym czasie syn nie okazywał niczego. Zmieniłam mu pieluchę. Nie płakał, że ma mokro. Przystawiałam go kilka razy do piersi. Na korytarzu szpitala chwilę ssał pierś więc coś tam zjadł.
Same badanie ABR polega na tym, że dziecku zakłada się gumowy, ciasny czepek (podobny jak do eeg). Przykleja diody. Następnie pani, która robi badanie wychodzi. Trzeba wtedy w ciągu pół godziny uśpić dziecko w przyciemnionym pomieszczeniu.
Na szczęście- pomimo moich licznych obaw- synek zasnął na kozetce. Następnie wróciła pani, która zaczęła badanie. Zapis pojawiał się na ekranie komputera. Na koniec rodzice muszą jeszcze poczekać na wystawienie opinii i można wracać do domu.
Podzielę się w tym poście jedną rzeczą.
Lekarka przed badaniem wypytywała co się działo z dzieckiem, że musieliśmy przyjechać. Nie komentowała za bardzo tematu szczepień.
Co najlepsze powiedziała, że synek dobrze wygląda, obraca główka. Sugerowała, że rozwija się prawidłowo "bo to widzi", (stojąc przy mnie 3 minuty). Oczywiście bez dodatkowych słów wyjaśnienia na czym polega wedle niej PRAWIDŁOWY ROZWÓJ...!
Ale co mnie to dziwi???
Syn ruszał gałkami ocznymi..., a nawet ruszał raczkami i nóżkami...Czego więcej oczekiwać od 6 miesięcznego niemowlaka?
Wynik badania wyszedł dobrze. Cytując lekarkę- Wynik badania pokazał, że dziecko ma słuch prawidłowy, a nawet ponad przeciętny jak na swój wiek.
2. W okresie 1-1,5 miesiąca po szczepieniu- "zawieszanie" się dziecka.
- Syn leżał w wózku.
W pewnym momencie patrzę..., a on ma wzrok skupiony w jeden punkt. Twarz nieruchomą jakby "nie żył". Podchodzę, mówię do niego, dotykam jego ciała. Dość gwałtownie, pod wpływem nagłego stresu...Po około 30 sekundach syn jakby się przebudził ze snu. Zaczął ruszać główką.
- Podobna sytuacja miała miejsce gdy byłam z nim na działce. Leżał nieruchomo w wózku, nie reagował. Stan trwał około 15 sekund.
-Inna sytuacja miała miejsce, wtedy gdy wracałam z nim z działki. Rozmawiałam z mężem. Na ulicy było głośno i tłoczno. Nagle patrzę..., a syn nieruchomieje, patrzy w bok przed siebie. Zaczyna mocniej poruszać rączkami. Nóżek nie widziałam bo był przykryty kocykiem. Twarz czerwona. Stanęłam zdezorientowana środku ulicy. Mówiłam do niego głośno po imieniu, dotykałam ramienia aby "wyrwać" go z tego stanu. Po około 30 sekundach syn jakby się "przebudził", poruszał główka, pojaśniał na twarzy i zasnął.
3. Dziwne zachowanie 3 tygodnie po szczepieniu.
Rozpoczęłam w tamtym okresie rehabilitację. Gdy kładłam go na stół syn leżąc na brzuchu rytmicznie uderzał główka o blat...Widząc to szybko brałam go na ręce i po chwili odkładałam. Zachowania te powtarzały się 5- 6 razy , zanim mogłam rozpocząć planowane ćwiczenia. Trwało to ok 5-6 dni i więcej się nie powtórzyło.
4. Miedzy 2,a 3 miesiącem życia pojawiły się drgawki.
- Z początku myślałam, że to jakieś spontaniczne, naturalne ruchy rączkami, ale gdy zaczęły się powtarzać codziennie zwątpiłam.
Pojawiały się nagle i trwały krótko, może z 5-10 sekund. Praktycznie mogłam tego nie wychwycić za każdym razem. Syn nagle jakby złościł się i napinał wymachując rączkami. Za każdym razem czułam się tak zdezorientowana, że nie potrafiłam skupić swej uwagi na nóżkach...Czy nimi poruszał, czy nie.
- Któregoś dnia mąż mi mówi, że jak go miał na rękach to on nagle napiął mu się, wygiął i zaczął ruszać nóżkami i raczkami. Mąż nie wiedział zupełnie co się dzieje i co ma o tym myśleć.
Chyba 1-2 dni po tym zajściu byliśmy razem w pokoju. Mąż miał syna na rękach i oboje mogliśmy zobaczyć, jak syn niespodziewanie się napina jak "struna" i ma jakby drgawki. Widząc to chwyciłam za telefon i włączyłam stoper. Drgawki pojawiały się co 5 sekund i trwały ok. 15 sekund. Wszystko trwało może z 1,5 minuty. (Piszę to z pamięci. Dokładne notatki mam zapisane w kalendarzu).
Po tym zajściu nie zauważyłam więcej drgawek.
5. Około miesiąc po szczepieniu syn zaczął robić kupki co 7-10 dni. Nigdy wcześniej takie sytuacje nie miały miejsce. Wiedziałam, że karmiąc piersią jest to dopuszczalne.
Gdy minęło 1,5 od szczepienia częstotliwość kupek nie uległa zmianie. Syn z dnia na dzień zaczął intensywnie płakać, szczególnie wieczorami. Widać było, że wije się z bólu. Podejrzewałam brzuszek, kolki. Przez 10 dni głownie wieczorami jego brzuch jakby się napinał, ale to nie były wzdęcia. Brzuch był dosłownie wielkości arbuza.
Pediatra 2- krotnie go badał. W czasie oględzin brzuszek był miękki. Słyszałam, że to pewnie wzdęcia, że jakiś mięsień napina się. Podawałam dziecku czopki aby przyśpieszyć wypróżnianie.
Z początku myślałam, że czopki pomogą. Wydało się to rozsądnym wytłumaczeniem. Po kilku dniach zaparcia zmniejszyły się, lecz mocne napinanie brzuszka- NIE.
Syn darł się z bólu. Aż łzy leciały mu z jednego oczka.
Cały, niewielki, mozolnie osiągnięty postęp jaki dokonał się w ciągu miesiąca poprzez ćwiczenia rehabilitacyjne - cofnął się.
Te bóle zakończyły się NAGLE po 14 dniach.
Pewnej nocy zmieniałam mu pieluchę. Nagle syn chlusnął mlekiem jak z fontanny. Mąż go podniósł i przełożył na ramię, bo ja byłam w szoku. Pościel była cała mokra. Tak silne były to wymioty.
Po tym zdarzeniu, po około 1-2 dniach zanikły bóle brzuszka i napinanie. Nie powtórzyły się więcej.
Pomimo tego, powrót do ćwiczeń nie był możliwy przez kolejne 2 tygodnie. Syn zaczął rehabilitację od zera. Jak przez pierwszy miesiąc zeszło z jego nóżek troszkę napięcie - tak wszystko trzeba było zaczynać od nowa.
6. Po 3 tygodniach od szczepienia włączenie rehabilitacji metodą NL- Bobath i Vojtą. O kłopotach wynikających ze stosowania Vojty napiszę w kolejnym poście gdyż to ważny, oddzielny temat.
7. 2-3 tygodnie po szczepieniu pojawiły się bezdechy oraz drobne ulewanie przez sen. Trwało to 1- 1,5 miesiąca. Temat ten opiszę w oddzielnym poście.
8. Drobna wysypka na boczkach, sucha skora w tych miejscach. Po 2 miesiącach zdiagnozowanie AZS. Temat skórny w innym poście.
Izabela
Zapraszam na facebooka :-)link
0 komentarze:
Prześlij komentarz