Nie szczepią bo naczytali się w internecie. Dlaczego nie pytasz lekarza? Medialna nagonka na rodziców nieszczepiących.

Nie szczepią bo naczytali się w internecie. Medialna nagonka na rodziców nieszczepiących. Autor: pixel2013, na licencji CC0 Creative Commons, pixabay.com
Dlaczego czerpiesz informacje  zamieszczone w internecie zamiast uzyskać sprawdzoną wiedzę od lekarzy?
To lekarz ma wiedzę, specjalizację. Źródła internetowe są niewiarygodne, sensacyjne, kłamliwe. Lekarz wie i prawdę Tobie powie.

Takie pytanie nadzwyczaj często i regularnie stawiają w mediach zatroskani lekarze. Nawet ostatnio czytałam wpis na jednym z blogów, prowadzonym przez lekarkę, którą  nie rozumiała dlaczego tak się dzieje. Wykazywała zatroskanie środowiska lekarskiego dziećmi nieszczepionymi.

Czuje w obowiązku odpowiedzieć na tak stawiane pytania, gdyż pośrednio do mnie takie pytania są kierowane.

1. Prawdą jest, że część rodziców zdobywa informację, wiedzę i kontakty poprzez internet. Polska to nie Chiny Ludowe, chociaż nie jestem pewna czego oczekują możni tego kraju wobec prostej ludności... Dodam z ciekawostek, że na  Zachodzie korzystanie z internetu jest czymś normalnych, typowym tylko, że tam nie mają tylu znakomitych ekspertów od spraw szczepień i od wszystkiego innego.

2. Nie wiem czy lekarze w swojej megalomanii nie zdają sobie sprawy, ze z internetu korzysta większa część społeczeństwa i duża grupa pacjentów szukająca rad, pomocy, wsparcia? Co interesujące - nie dotyczy to tylko rodziców wąchających się nad szczepieniami. Czy w stosunku do innych pacjentów stosuje się publiczną presję? Krytykuje się ich postawy? Czemu do tych ludzi lekarze nie apelują, nie nawołują ich do wyłączenia komputerów i przyjścia do gabinetów lekarskich?

3. Na jakiej podstawie lekarze wypowiadają publicznie opinie z których wynika, ze rodzice nieszczepiący nie korzystają z wiedzy udostępnianej przez środowisko lekarskie?
Z mojego doświadczeni wynika co innego. To właśnie u lekarza rodzice szukają pomocy, wiedzy, wsparcia. Co z tego wynika? Buta, arogancja lekarzy? Brak wiedzy lekarzy, którzy nie potrafią  odpowiadać na pytania rodziców odnośnie konkretnych aspektów zdrowotnych? Jeżeli nawet założyć, że lekarze ową wiedze posiadają - nie wykładają jej w taki sposób, by pacjenci ją zrozumieli i czuli się usatysfakcjonowani.

4. Przekazy medialne lekarzy manipulują opinią publiczną ponieważ mają na celu wskazywać, że to niewykształceni rodzice są zbuntowani wobec służby zdrowia, nastawieni na "NIE". Nie są skłonni do rozmów, czy wręcz odmawiają korzystania z legalnie dostępnej medycyny. Na rzecz internetu, szamanów, medycyny niekonwencjonalnej, itp.
Lekarze są tą komunikatywną, otwartą stroną społeczeństwa, która przecież chce tylko dobra dla ich dzieci. Jakby inaczej.

5. Każdy pacjent, czy rodzic pacjenta ma PRAWO do wiedzy na temat stanu zdrowia swojego i własnego dziecka. Ma PRAWO do leczenia, diagnostyki. Ma PRAWO pytać, nie posiadać wiedzy specjalistycznej. Od tego mamy lekarzy, specjalistyczne ośrodki medyczne. Służba zdrowia bezpłatna nie jest. Płacimy składki zdrowotne. Mamy PRAWO do badań, do diagnostyki i leczenia specjalistycznego. To na lekarzach spoczywa obowiązek rozmowy z pacjentem, wytłumaczeniu mu zagadnień medycznych, gdyż odnoszą się one bezpośrednio do nich samych lub ich dzieci. Jeżeli lekarze mają problemy na tle kontaktów interpersonalnych z pacjentami (bo zakładam, że odpowiednio wysoką wiedze posiadają) to już niestety -  problem samych lekarzy, aby nad sobą pracowali.

6. Zapominamy o jednym mówiąc o lekarzach. Jest to zawód specyficzny, zobowiązujący do posiadania licznych talentów, żywy, bezpośredni. Wymagający empatii, dużej cierpliwości i oczywiście  - wiedzy- którą potrafi sie później przekazywać w sposób dostępy dla przeciętnego człowieka. Lekarz jest zobowiązany do ciągłego rozszerzania swoje wiedzy i tu - uwaga- dotyczy się to także szczepień.

7. Mamy  prawo dbać o zdrowie swoich dzieci, aby były szczepione w sposób bezpieczny. Mamy prawo czytać, zdobywać informacje u rożnych źródeł, gdyż na tą chwile jeszcze prawnie nikt nam nie zakazał korzystania z internetu. Mamy prawo do zdobywania informacji czy jesteśmy rodzicami, czy w sytuacjach, gdy sami jesteśmy pacjentami. Lekarze nie maja prawa piętnować publicznie rodziców dzieci, z rozmaitych powodów nieszczepiących. Tylko dlatego, że zdobywają informacje z rożnych źródeł. Jeżeli lekarzom nie podoba się te zjawisko to niech postulują zakaz korzystania z internetu dla wszystkich obywateli, nie tylko dla wybranej, wąskiej grupy rodziców.

8.  Argument broniący środowiska lekarskiego. "Lekarze nie są obojętni na dzieci nieszczepione. Martwią się o ich zdrowie."
Poniekąd jest to zapewne prawda. Nie twierdzę, że lekarze nie widzą nagłych przypadków, itp. Tylko, że pragnę przypomnieć, iż w kwestii szczepień na lekarzach spoczywają obowiązki prawne jak zgłaszanie powikłań poszczepiennych (lub ich podejrzenia), mają informować rodziców o podawanych lekach i ich możliwych skutkach ubocznych (czego na masowa skalę nie robią). Na czym polega odpowiedzialność np. lekarzy pediatrów dopuszczających jak leci, masowo dzieci do szczepień? Jestem przykładem na to, że nikt nie odpowiada za NIC jak dojdzie do powikłań poszczepiennych.

Łatwo jest pisać o szczepieniach tylko w kontekście powikłań po zachorowaniu na chorobę zakaźna, jakby to tylko takie choroby i zaburzenia istniały. Lekarze nie mają obiekcji, aby informować  zwykłych ludzi, że szczepionki nie są tak groźne jak inne leki. Dziwię się temu środowiskowi, że nie widzą problemu chociażby w tym, że szczepionki traktuje się po macoszemu, jakby masowo podawali niemowlętom i noworodkom zastrzyki z witaminy C.


Izabela



Facebook: link

About Nie szczepię

Nie szczepię
Recommended Posts × +

2 komentarze: