Temat jest mocno kontrowersyjny. Budzi częstokroć sprzeciw społeczny, bunt, złość. Objawia się tutaj nasza polska buta, negatywizm i zjadliwość w mowie i w czynach.
W czym tutaj mamy problem? Postaram się to wyjaśnić.
1. Polska podobno jest krajem demokratycznym, w którym istnieją prawa i obowiązki obywatelskie. Jednym z nich jest organizowanie legalnych zgromadzeń - demonstracji, pikiet. Każda z nich ma swoje odrębne przepisy , jakie należy respektować.
Mamy prawo do zgromadzeń, do wyrażania swoich poglądów. W Polsce każdy ma prawo zorganizować protest w takiej czy innej sprawie i tak się dzieje. Oczywiście nie wszystkie grupy społeczne są czynne. Im niżej tym większa bierność.
Tematy antyaborcyjne nie są specjalne popularne wśród mas. Wymagają pewnej wrażliwości społecznej. Wiążą się często z przebywaniem w określonych środowiskach chrześcijańskich lub narodowych. Jest to dość nieduże grono aktywnych, zainteresowanych ludzi, którzy podejmują decyzje o czynnej formie manifestowania swoich poglądów. Najczęściej przybiera ono formę pikiety ze względu na niewielką ilość uczestników.
Grupa ta otrzymuje formalną zgodę z Urzędu Miasta. Jest o tym informowana policja, która ma nadzorować przebieg takiego lokalnego wydarzenia. Czyli wszystko odbywa się zgodnie z prawem, jawnie.
2. Problemu nie powinno być w Polsce w czasie gdy mamy 21 wiek i od lat jesteśmy członkami Unii Europejskiej. Przy czym miliony Polaków mieszka za granicą, a kolejna rzesza Polaków ma na Zachodzie rodziny. Znajomość zasad panujących na Zachodzie jest duża. Szczególnie wśród młodego i średniego wiekiem pokolenia, wyjeżdżającego na dorobek na Zachód. To nie czasy PRL-u gdy w TV obowiązywała tylko telewizja państwowa i Polskie Radio jako źródło informacji. Mamy dostęp do internetu, znamy języki obce, możemy korzystać z telewizji kablowej, satelitarnej, zdobywając wiedzę z przeróżnych niepolskich źródeł.
Jeżeli mamy takie możliwości, taki szeroki dostęp do informacji. więc czemu promujemy w oddolnym społeczeństwie zaściankowość, zamkniętość na prawa innych ludzi do wyrażania swoich poglądów? Czemu cześć obywateli chce ograniczać prawa obywatelskie ludziom organizującym pikiety o tematyce akurat antyaborcyjnej? Chcemy korzystać z przywilejów demokracji ,a jednocześnie nie umiemy żyć w ustroju demokratycznym.
3. Osoby wychodzące z biernych postaw, zaczynają angażować swój prywatny czas w jakieś akcje, mają pewne swoje poglądy. Chcieliby z tym trafiać do ogółu społecznego, ale są atakowani przez szeregowych rodaków mijających ich na ulicy. Wystarczy przyjrzeć się jaka agresja panuje na pikietach antyaborcyjnych. Ile jadu, nienawiści, pomyj wylewa się na tych młodych ludzi. Aż nie dowierzam jaka wtedy włącza się aktywność społeczna. Donoszenie, wydzwanianie na policję,, straszenie, wyzwiska, opluwanie inne.
Przypomnę... Mamy 21 wiek i to podobno Kościół Rzymsko-Katolicki reprezentuje w Polsce średniowiecze...
Pikiety antyaborcyjne. O wolności wypowiedzi i prawie do zgromadzeń słów kilka. Autor: pac bac, unsplash.com |
Zatrzymuję się nad tym zjawiskiem i widzę ile jest wściekłości w zwykłych ludziach. Tak na prawdę nie wiadomo o co. Czego chcą tacy ludzie? Zakazywać pikiet o tej tematyce? Jeżeli tak - to kto ma decydować jakie pikiety są dozwolone i legalne, a jakie nie? Chcemy PRL-u i milicji na ulicach? Potrzebujemy większej kontroli państwowej?
Gdzie nam do Zachodu gdzie protestować można o wszystko? Najczęściej nawet nie ma mowy o pikietach ponieważ społeczności narodowe potrafią tak się zsolidaryzować ze sobą, że dochodzi do potężnych protestów - pracowników służby zdrowia, szkolnictwa, rolników, pracowników. Dochodzi również do protestów o innej tematyce. Kto by pomyślał żeby jakieś grupie obywateli zabraniać tego? W dobie wielokulturowości i otwartości?
W Polsce zaś nie...My tu mamy swoje prawa zwyczajowe i idziemy ze swoim duchem postępowości. Jakkolwiek by tego nie rozumieć.
4. Wymienię to kilka argumentów przeciwników pikiet antyaborcyjnych.
- "Jestem państwem wyznaniowym".
- "Jak mam wytłumaczyć swojemu dziecku bilbordy z treściami aborcyjnymi jak zapyta? Jaki szok ono musi doznawać widząc takie zdjęcia?".
- "Za bardzo hałasują pod oknami".
- "Nie chce żeby tu byli. Nie bo nie."
- "Tacy ludzie chcą ograniczać moje prawa do dokonywania aborcji".
- "Na Zachodzie można dokonywać aborcji, a u nas?"
- Państwem wyznaniowym nie jesteśmy. Państwa wyznaniowe to takie państwa gdzie zamiast konstytucji świeckiej i całego spisanego prawa obowiązuje prawo religijne. Przykładem na to jest np. Arabia Saudyjska i szariat, który jest prawem religijnym i państwowym jednocześnie. W chrześcijaństwie czegoś takiego nie ma.
- W Polsce kościoły świecą pustkami. Więc spokojnie - jesteśmy państwem zlaicyzowanym, nie religijnym. ;-)
- Faktycznie, hałasy pod oknami mogą być uciążliwe... Tym bardziej przy głównej ulicy, gdzie auta jeżdżą całą dobę. Lub gdy na ławeczkach przesiadują podpici rodacy. Tylko na takie kręgi społeczne raczej sąsiedzi nie wzywają policji. :-)
- Nie we wszystkich państwach zachodnich aborcja jest dopuszczalna. Ograniczenia są. Jak już taki argument się wysuwa to zawsze warto zaznaczyć, że w owych krajach panuje duża otwartości kulturowa i światopoglądowa. Ludzie mają więcej praw niż w Polsce i sami obywatel tychże państw inaczej funkcjonują oddolnie.
- Pikietujący nie ograniczają cudzych praw. Oni po prostu manifestują swoje poglądy, czy to komuś się podoba czy nie. Tak czynić może każda grupa, która okaże aktywność. To nasz przywilej, prawo nam dane, które należy szanować. Chyba że marzy nam się państwo totalitarne.
- Dzieci... Poruszają mnie te argumenty. Młodsze dziecko przejdzie dość obojętnie koło grupki pikietujących, zajęte swoimi sprawami. Jeżeli sami rodzice nie będą w swoje poglądy mieszać własnych dzieci - praktycznie temat szybko zostanie zapomniany. Jeżeli nawet starsze dziecko zapyta o to co sie działo na ulicy - mądry rodzic mądrze odpowie i tyle. Rodzice prędzej, czy później będą odpowiadać na trudne pytania swoich pociech.
Problem widzę w czym innym. Dostrzegam tu hipokryzję. Tak - dzieci widza, słyszą, myślą. Dobrze ,że my dorośli mamy tego świadomość.:-) Dzieci na co dzień widzą nie pikiety , a własnych rodziców, bliskich, sąsiadów, najbliższe otoczenie. Obserwują, wyciągają wnioski, uczą się. Czego? Czy rodzice znów się nie kłócą? Jakim językiem operują rodzice w domu? Widzą jak rodzice kupują piwo czy wódkę kolejny raz na zakupach. Widzą jak te produkty są wypijane w ich domach. Oglądają telewizję, gdzie często w godzinach rannych, i południowych emitowane są reklamy leków na potencję, poprawiające życie seksualne dorosłych, i wiele innych.
5. Podsumują. Dajmy sobie prawa, a nie ograniczajmy ich sobie. Lokalnie brakuje nam jako narodowi aktywności. Siedzimy w swoich domach. Oglądamy telewizję albo spędzamy czas w internecie. Żyjemy w swoich odizolowanych rodzinach. Nie wykazujemy zainteresowań w obrębie własnej okolicy. Nie dążymy do poprawy jakości życia w swoim odtoczeniu. Nie dbamy dostatecznie o otoczenie. Nie zawsze szanujemy wspólną własność. Nie dążymy do zmian.
To nie jest najważniejsze, że pikieta porusza tematykę antyaborcyjną. Istotne jest ze osoby te wychodzą ze swoje strefy komfortu. Mają odwagę wyjść i mówić głośno "Nie" pomimo tego, że wiedzą ze spotkają ich przykrości z tego powodu. Taka aktywność w sobie nie jest niewłaściwa. Gorsza jest bierność i przyzwalanie na zło. Za każdym razem, gdy nie reagujemy jak coś jest nie tak, czynimy 100 razy gorzej niż ci co manifestują. Chciałabym żeby ludzie tak samo sprzeciwiali się przemocy wobec dzieci, pijaństwu, wandalizmowi itp.,, jak to czynią w stosunku do pikietujących.
Zacznijmy od zmian w sobie. Może warto jest brać przykład z takich ludzi? Zacząć się organizować? Wyrażać swój sprzeciw wobec rożnych spraw, które są ważne dla określonej grupy ludzi.
Izabela
Toksyczni ludzie.
Wojujący ateizm, postawy antychrześcijańskie, antyklerykalizm. Kościół Rzymsko-Katolicki (KzK).
Czy wierzący jest lepszym człowiekiem?
Seriale paradokumentalne w życiu Polaka.
Praca dla obcokrajowców w Polsce. Polacy na Wschodzie.
Zapraszam na facebooka :-) link
0 komentarze:
Prześlij komentarz