Czas po porodzie w szpitalu. Co mnie zaskoczyło.

Okres, w którym zostałam przewieziona z sali porowej na salę poporodową wspominam dwojako.

1. Na sali leżałam z kilkoma mamami, które były zajęte w sumie sobą. Było całkiem miło, neutralnie. Poza jedną kobietą, która urodziła trzecie dziecko.  To ona była najgłośniejsza, najmniej pokorna. Wtrącała się, pouczała.

Przykładowo. Kiedy trafiłam na salę nikt mi nie powiedział, że miałam silny krwotok i z tego powodu będę mocno osłabiona. Owo mama usilnie tłumaczyła mi:

- "Musisz wstawać do dziecka. Jak będziesz leżeć to będzie bardziej "bolało". Musisz się rozruszać. Dziecko nie może płakać bo na sali są też inne mamy."

Na te słowa mocno zestresowana, z poczuciem winy, że jestem  gorsza matką, wstawałam. Oczywiście, miałam silne zawroty głowy. Gdy to widziały położne to mnie upominały, żebym nie brała dziecka na ręce bo jeszcze mi wypadnie.

Z perspektywy czasu wiem, że rady tej mamy były toksyczne, niewłaściwe. Nawet jestem zdziwiona, że można tak radzić młodej mamie, gdy samej przeszło się trzy porody i ma się w z tego względu większe, różnorodne doświadczenie.

Jako, że czeka mnie drugi poród już nie pozwolę sobie na takie zachowania wobec mnie. Mogę od siebie napisać do mam, aby tak nie postępowały wobec innych kobiet.

 Czas po porodzie w szpitalu. Co mnie zaskoczyło.
Autor: TryJimmy, na licencji CC0 Creative Commons, pixabay.com
2. Zaskoczyły mnie zachowanie niektórych położnych, które z racji swoje pracy powinny mieć więcej empatii.

Gdy trafiłam na salę miałam silne drgawki z zimna, które trwały z 2, 3 godziny. Może dłużej. Nie wiem. Byłam skrajnie wycieńczona. Do toalety poszłam po ok 6 godzinach po porodzie. Nie mogłam zrobić kroku od łóżka, więc poprosiłam położną o pomoc. Dwukrotnie dwie rożne położne wiozły mnie do toalety na wózku. Czekały na mnie przy drzwiach. Nie byłam w stanie zrobić samodzielnie trzech kroków, aby dojść do umywalki. Nie z bólu lecz z osłabienia.

Słyszałam za swoimi plecami obgadywania:

"Ta, to nie może iść o własnych silach?"

Nie jest to mile. Tym bardziej, że każda kobieta chce być samodzielna, potrzebuje intymności. Poród to bolesne doświadczenie, które pozbawia reszty sił. To już nie jest kwestia chcenia, czy nie chcenia.
Ten czas trzeba jakoś przetrwać i od tego jest personel na oddziałach po porodowych, aby pomagać.

Na marginesie dodam, że stan skrajnego osłabienia trwał ponad 12 godzin od porodu. Następnie stopniowo czułam się lepiej. Siły wracały z godziny na godzinę. Do tego dochodzi ogromna adrenalina z powodu noworodka obok.:-) Dla mamy  ten czas jest trudny fizycznie, a musi również sprostać całkiem nowym, nieznanym  wyzwaniom.

3. Krwawienie bardzo mocne trwało chyba 2 doby jak pamięć mnie nie myli. Może trochę krócej. W tym czasie trzeba liczyć się niekomfortowymi sytuacjami jak wybrudzenie prześcieradła, piżamy. Należy używać specjalnych, dużych podpasek. Trzeba to przeżyć. Najlepiej po prostu mieć wcześniej świadomość (przed porodem), że takie sytuacje są normalne i miną dość szybko. :-)
Po czasie krwawienie normuje się i zaczyna przypominać bardziej obwitą miesiączkę. Jeżeli jakaś mama usłyszy nieprzyjemne uwagi od personelu -nie można się tym przejmować i brać do siebie. Pracownicy służby zdrowia szybko się wypalają w swoich zawodach. Niejednokrotnie kobiety trafiają do zawodu bardziej z przypadku niż z powołania. Następstwa tego są widoczne w ich pracy, w podejściu do pacjentów.

4. Zmęczenie i jeszcze raz zmęczenie. Po porodzie nie za bardzo jest kiedy odespać. Noworodek płacze, trzeba zmieniać co chwile pieluchy, karmić. Mamy mają prawdziwe turbulencje hormonalne. Nie jest to łatwy okres, ale na szczęście trudny szpitalne mina szybko i mama wróci do domu.:-)

5. Karmienie piersią. Niektóre mamy przystawiają dziecko  i karmią . Po prostu Inne mamy zaś powątpiewają w swoje ciało. Warto wiedzieć, że inne kobiety, personel może opowiadać , że jak noworodek płacze to jest nienajedzony i dobrze byłoby go dokarmiać... Dzieci będą płakać kolejne tygodnie i rodzice muszą się dwoić i troić, aby rozpoznać przyczyny:-)

Mamy, które będą mieć po porodzie obrzmiałe piersi, będą miały nadprodukcje pokarmu - zmagać się będą z zastojami w piersiach, ich bólem. Także w czasie karmienia. Zaległy pokarm trzeba usuwać z piersi, aby nie doszło do zastojów, zapalenia. Jedna szkoła mówi o laktatorach. Ja osobiście z praktyki polecam ręczny "masaż" piersi (odciąganie ręczne pokarmu), dzięki któremu sprawnie odblokowuje się kanaliki mleczne. Mamy u których piersi nie będą takie, wręcz będzie wyglądać, że tego pokarmu „nie mają” (piersi miękkie)- jest to złudzenie. Produkcja pokarmu jest bieżąca, nie nadprogramowa. :-) Noworodek je niewiele (ze względu na malutki żołądek), ale często.

Karmienie piersią zaraz po porodzie jest wysoko stresujące u wielu mam. Pierwsze niepowodzenia powodują, że mamy szybko się poddają. Rolę też tu odgrywają hormony, które powodują, że kobiety mogą mieć odmienny, nieprawdziwy obraz samych siebie.

6. Z perspektywy czasu widzę, że na sali poporodowej potrzebne jest, aby  mama miała wsparcie psychiczne i fizyczne w bliskich, ale przede wszystkim w personelu szpitala, który obecny jest  całą dobę. Nie mam tu na myśli specjalnego traktowania :-) lecz zwyklej życzliwości, zrozumienia, empatii i uśmiechu.

Pamiętam jak przyjemne były dla mnie słowa położnej, która pochwaliła mnie przy lekarce, że tak się źle czułam po porodzie, ale wstawałam do dziecka i chciałam się nim zajmować. Proste słowa, a jak dodające otuchy.

 Izabela

 Zapraszam na facebooka :-) link

About Nie szczepię

Nie szczepię
Recommended Posts × +

0 komentarze:

Prześlij komentarz