Hartowanie dzieci i dorosłych. Świat internetu.

Hartowanie dzieci i dorosłych. Świat internetu. Autor: Couleur, na licencji CC0 Creative Commons, pixabay.com
Aspirację do napisanie tego postu zaczerpnęłam z internetu. Od długiego czasu krążą w sieci filmiki pokazujące kobiety, które w samych majtkach wychodzą zimą na dwór z niemowlętami. Są polewane zimną wodą z wiadra dla zahartowania siebie i dzieci.
Nie zamierzam tutaj stawiać opinii, czy warto hartować, czy nie.

Stawiam pytanie- Czy SKRAJNE formy hartowania NIEMOWLĄT są takie dobre, zdrowe, czy rzeczywiście budują odporność?

1. Filmiki ukazujące matki z niemowlętami są dość popularne wśród części internautów. Jest to dla tej grupy odbiorców przykład (dowód) jak prawidłowo buduje się odporność w dziecku.  Wskazuje się zacofanie wśród Polaków, gdzie matki oczywiście przegrzewają. Na Zachodzie zaś jest lepiej, mądrzej, bardziej postępowo, itd.

Opieranie się na takich źródłach nie odzwierciedla tematu ponieważ z filmików ukazujących się w internecie nie wynika jak niemowlęta faktycznie znoszą takie metody hartowania. Po wyłączeniu kamery, oczywiście. Nie wiemy jak niemowlęta przygotowuje się do takich akcji. Nie wiemy nic na temat kobiet, które są nagrywane. Mogę się tylko domyślać, że niemowlęta liczą do 6 miesiąca życia. Czyli okres hartowania zaczyna się szybko.

2. Internauci porównują taki materiał z tym jak ich własne dzieci nie noszą czapek, są cieniej ubierane. Mówiąc o dziecku należy określić jego wiek, a poza tym - to nie są skrajne metody na budowanie odporności. Ciekawa jestem ile Polek buduje odporność u dzieci stopniowo, ile z nich wyleje zimą wiadro wody na 3 miesięczne dziecko?  Naturalnie, można to zrobić, nawet nagrać to kamerą. Tylko czy takie dziecko później nie będzie chorować - to pozostanie już "w rodzinie tajemnicą".

3. Argument mówiący o tym, że na Zachodzie nie przegrzewa się dzieci.:-). Dla mnie to pewna moda wynikająca z tego, że my jako Polacy bardziej cenimy to co inne, zachodnie, niż nasza polską tradycję, uogólniając. Będziemy podważać nauki babci, mamy, starszych pokoleń "bo oni przecież nie wiedzą..." Zaś gloryfikować będziemy odmienne zachowania społeczne ludzi z innych państw zachodnich. Też wyrywkowo, często bez całościowego kontekstu.

Na tym postępowym Zachodzie nie wszystko jest takie dobre, mądre, wartościowe. W państwach Unii Europejskiej jest troszkę inaczej, np.:
- Oboje rodziców pracuje. Matki szybciej wracają do pracy, a co za tym idzie - niemowlęta szybciej trafiają do żłobków.
- Opieka zdrowotna często jest nie najlepsza. Leczenie paracetamolem jest nagminne.
- Rodzice w rożnym stopniu wychowują swoje dzieci. Jedni tak, drudzy inaczej. Tutaj kultury i zwyczaje mieszają się. Generalnie cześć ludzi faktycznie częściej hartuje swoje najmłodsze dzieci, niekoniecznie w sposób skrajny. Kierują nimi różne pobudki. Wielokrotnie widziałam dzieci w wózkach od 1-3 lat. Rodzice w zimowych kurtkach, bez czapek, a dzieci w cienkich kurteczkach, bez nakrycia głowy, zasmarkane, kaszlące. Co najlepsze większa cześć tych matek była czynna zawodowa więc dzieci trafiały do żłobków. Niestety - to duży problem w żłobkach i przedszkolach. Z założenia w takie miejsca nie można prowadzić dzieci przeziębionych. W praktyce jest to miejsce dla takich zahartowanych dzieci, które zarażają inne dzieci.
Jednak tego tematu już nie ma poruszanego. Rodzice uważają, że mają prawa do tego, czy owego, ale niekoniecznie chcą przystosowywać się do zasad panujących poza ich domem.

4. Podoba mi się argument internautów, że dzieci są przegrzewane, a słusznym sposobem budowania odporności u dzieci jest cienkie ubieranie z naciskiem na czapki. Tak sobie myślę, że wiele kobiet hartuje się zimą nie nosząc czapek. :-) Tylko, że nie wynika to z chęci poprawy jakości swojego zdrowia, a z ukrywanych kompleksów. Kobiety nie lubią w dużej mierze czapek ponieważ uważają, że nie wyglądają w nich atrakcyjnie. To tak na marginesie.

5. Stwierdzenie, że oblewanie się zimną wodą w mrozie przez dzieci w majteczkach  to dobry sposób na budowanie odporności. Za czym internauci dopowiadają, że z chęcią by owe metody wypróbowali na swoich dzieciach...,ale wiązałoby się to z tym, że zaraz sąsiedzi, policja i opieka społeczna zainteresowałaby się taką rodziną. Czyli  - tacy rodzice tylko domniemają, że te konkretne  metody hartowania są zdrowe i bezpieczne dla dzieci. Nie stosowali ich na swoich pociechach wiec nie wiedzą, czy dzieci rzeczywiście uodparniają się, czy może jeszcze więcej chorują. :-) Naturalnie, sami na sobie też nie eksperymentowali.

6. Uważam że hartowanie zaczyna się od siebie, a później od dziecka. Ile matek wyleje na siebie wiadro zimnej wody w celu zahartowania wpierw siebie? Ile lat dorosły człowiek dochodzi do etapu w którym może się nazwać "morsem"? Z jakiegoś powodu przecież część dorosłych nie może stosować takich metod wzmacniania odporności (np. przy chorobach autoimmunologicznych). Ilu internautów jest czynnych sportowo przez cały rok, hartując w ten sposób swoje ciało?

7. Porównywanie Polaków do ludzi innych narodowości nie jest prawidłowe z prostego względu. Nie jesteśmy tacy sami. Mamy inne pule genowe wynikające z przynależności to określonej nacji. Polak mieszkający 11 lat w jednym z państw zachodnich - nie będzie miał identycznych możliwości fizycznych jak jego kolega z innej nacji, wychowany z pokolenia na pokolenia w danej społeczności, w innych warunkach.

8. Jeden z argumentów kobiet promujących karmienie piersią. Otóż dzieci należy karmić piersią, gdyż nie mają wykształconego układu odpornościowego, ale -  hartowanie niemowlaka z użyciem wiadra zimnej wody - jest jak najbardziej zdrowe.

9. Czerpanie wiedzy z internetu bezkrytyczne.
Nie można przewidzieć reakcji dziecka na oblewanie go zimną wiodą z wiadra. Nie wiemy ile razy dane dziecko przejdzie infekcje. Kiedy nastąpi uodpornienie, czy w ogóle nastąpi. Jakie będą możliwe  powikłania jeżeli dziecko np. zachoruje na zapalenie płuc, co nie łatwo u niemowlaka.

10. Często w internecie znajdziemy opinie zachwalające skrajne metody nabywania odporności. Przy czym internauci  odnoszą się do delikatniejszych form hartowania, czyli noszenia cieńszych czapek, kurtek, pozwalania dzieciom biegania boso po trawie czy wchodzenia w kałuże, i rożne inne. Powinniśmy przecież zdawać sobie sprawę, że to nie jest to samo.

Izabela

Książka dla mamy: link
Wierzący czy niewierzący? link
Nieobecne wychowanie młodego pokolenia: link
Facebook: link

About Nie szczepię

Nie szczepię
Recommended Posts × +

0 komentarze:

Prześlij komentarz