Brak debaty publicznej nad szczepieniami.

Brak debaty publicznej nad szczepieniami. Autor: rawpixel, na licencji CC0 Creative Commons, pixabay.com
Dlaczego nie ma woli doprowadzenia do debaty publicznej nad dobrowolnością, bezpieczeństwem szczepień?

Dlaczego nie dopuszcza się do głosu różnych lekarzy? Dlaczego Naczelna Izba Lekarska zastrasza lekarzy oraz polityków (z  wykształceniem medycznym, lekarskim) kiedy wypowiadając swoje opinie na temat szczepień?

Czemu na każdym kroku panuje strach? Strach lekarzy o to aby nie stracić uprawnień do wykonywania zawodu? Strach o to, że będą nakładane co wyższe grzywny na rodziców? Strach o to, że dziecko sąsiada zarazi dziecko sąsiadki? Wprowadzanie do społeczeństwa paniki, nieufności, podkręcanie agresji miedzy ludźmi?

Debata publiczna była by dobrym rozwiązaniem dla ośmieszenia tzw. "ruchów antyszczepionkowych" jak to podają media, lekarze, politycy.  W czym jest problem, aby raz na zawsze zdyskredytować takie ruchy opierając się wyłącznie na wiedzy naukowej? Z każdej strony widzę wściekły atak lekarzy, polityków, wszystkich mediów wobec nieszczepiących.

Do sejmu trafił projekt ustaw o dobrowolności szczepień, odrzucony przez posłów. Rozmów nie będzie. Co pozostaje? Rozmawiać nie można. Debatować nie można. Swojego zdania wypowiadać nie można. Więc co można?

Rodzice nie otrzymają odszkodowania w razie powikłań po szczepieniu, do których są przymuszani. Nie otrzymują pomocy finansowej ani psychologicznej. Jednocześnie mają się podporządkować. Część lekarzy z obawy przed utratą praw do wykonywania zawodu – przestaną wspierać rodziców nieszczepiących, nawet wtedy gdy dojdzie do NOP-u.

Podobno demokracja to taki ustrój w którym "rządzi większość". Ta "większość" to nie tyle większość społeczeństwa, a bardziej większość polityczna - wyłoniona w wyborach przez cześć narodu. Ta władza nie chce i jawnie o tym głosi, iż żadnych zmian ustawowych nie wprowadzi. Jednocześnie odcina się od wszelkich prób społecznego dialogu.

Naród polski to całość obywateli. Rodzice ze środowisk nieszczepiących tez maja prawa obywatelskie. Biorą udział w wyborach. Płacą podatki. Mają takie same prawa jak inni rodzice. Dlaczego ich głos jest ignorowany? Dlaczego władza nie chce przekonać rodziców argumentami w celu zachęcenia ich do zmiany stanowiska? Czemu nie chce wyjść im na przeciw choćby w kwestii zabezpieczenia ich finansowo gdyby jednak jakieś dziecko doznało powikłań poszczepiennych? Nie zapominajmy przecież, że władza podaje, ze takich przypadków jest znikoma ilość.



Izabela


Moje dziecko nie choruje po szczepieniu: link
Ufam lekarzowi, szczepię: link
Czym jest dobrowolność szczepień?  link
Nie szczepisz? Zapłacisz grzywnę: link
Facebook: link

About Nie szczepię

Nie szczepię
Recommended Posts × +

0 komentarze:

Prześlij komentarz