Ile dać na kolędę?


Dziś temat, który mnie zadziwia, porusza. Temat zła wcielonego w naszym polskim kraju. Ksiądz po kolędzie. Pomiot szatanki, złodziej, wyłudziciel. Można sobie ponarzekać, pokpić, wyżyć na innych swoje żale i frustracje.
Zaznaczam. Nie mam interesu, aby stawać po jakiejkolwiek ze stron. Nie jestem katoliczką. Myślę samodzielnie i raczej dość rozsądnie i nie zniżam się do pewnego poziomu, którego nie akceptuję u innych.

Ile dać na kolędę? Autor: pasja1000, na licencji CC0 Creative Commons, pixabay.com
Otóż, kościół katolicki ma swoje święta, swoje zwyczaje  o źródłach których nie będę pisać gdyż zwyczajnie - nie znam się na tym. Po 6 stycznia w parafiach ogłaszane są wizyty z kolędą. Lokalni księża wraz z ministrantami chodzą do domów parafian, u których wcześniej dostali zgodę na owe odwiedziny. Nie wiem czy tak zawsze było, że przed kolędą ministranci chodzili po domach i pytali czy dana rodzina chce przyjąć księdza? Jak by nie było wcześniej - tak jest na tą chwilę. Podoba mi się to. Nie ma niespodzianek. Jest wymagana chęć rodziny. Poza tym będąc w kościele istnieje się w statystykach lokalnej parafii, która prowadzi swoje księgi gdzie notowane są różne informacje odnoszące się do parafian. Np. terminy chrztów, bierzmowania, ślubów, zgonów. Może coś jeszcze więcej - nie wiem.
Normalne procedury "administracyjne" aby ogarnąć dużą społeczność.

Niby nie powinno być problemów. Jesteś katolikiem? Należysz do tego kościoła? To w czym jest problem? Nie jesteś katolikiem? Nie jesteś członkiem formalnie kościoła? Ok. Masz do tego prawo. Nie Twój problem co dzieje się we wspólnocie religijnej do której nie należysz.

Jednak... to nie takie proste jakby pozornie mogło się wydawać...
Istnieje duży opór społeczny przed chodzeniem księdza po kolędzie. Za bardzo nie rozumiem czemu. Ani to obowiązkowe ani dla każdego. Tyczy się tylko parafian. Jak komuś nie odpowiada kolęda czy w ogóle kościół to ma możliwość dokonania apostazji z kościoła. Czyli może formalne wystąpić z jego struktur.

Społeczeństwo burzy sie  wobec tych okropnych, katolickich praktyk.
- "Po co mi ksiądz w domu? Informacji chce? Pieniędzy? Znowu muszę mu płacić? Sąsiadka mówiła, że ksiądz bierze 100 zł na kolędę. Skąd mam na to mieć? Musze ciężko pracować, a taki ksiądz nic nie robi, a pieniędzy wymaga. Gdzie są księża w ciągu roku? Nie interesują się nami tylko pieniędzmi."

Tu mamy problem. Duża część społeczeństwa poprzez nieformalne kanały informacyjne czerpie wiedze na temat swojego kościoła do którego dobrowolnie należy. W jakim stopniu zdajemy sobie sprawę z tego, że kościół nie daje żadnych cenników? Nie ma dziesięciny. Kościół powołuje się m.in. na przypowieść biblijną o wdowim grosie. (Kto nie zna tej pięknej historii - polecam się zapoznać i zastanowić się nad nią). Nikt nie musi NIC dawać. Pomoc kościoła winna wypływać z serca, a nie być na pokaz. Nie ważne czy masz 100 zł, 1000 zł, czy 5 zł. Liczy się chęć, intencja i szczere słowo. Wiele zrzucamy na księży, że coś od nas wymagają, że „karzą” nam płacić. Często są to powielane plotki od "ucha do ucha". Przecież ksiądz to człowiek. Może trzeba porozmawiać po ludzku? Nie wierzę, że księża na jakąś dużą skalę wymuszają na ludziach opłaty. Jeżeli są jednostki w parafiach, które tak czynią i nie zmieniają swoich postaw po upomnieniu, rozmowie -  to można udać się do przełożonych. Księdza obowiązuje odgórne prawo kościelne, a nie jego prywatne chcenie.
Z doświadczenia wiem, że najwięcej o księżach mówią ludzie co nie chodzą do kościoła, nie lubią go. Za to preferują narzekanie, plotkowanie, jak to tam źle, a jak to my jesteśmy wspaniali i czego my to nie wiemy. Trzeba weryfikować takie informacje.

Księża w obecnych czasach są bardziej subtelni, nawet bywają lekko zdystansowani wobec parafian. Niejednokrotnie wystarczy porozmawiać, uśmiechnąć się , nawiązać kontakt z księdzem i jest całkiem inna relacja.

Ile dać na kolędę? Najlepiej nie dawaj nic jak nie czujesz takiej potrzeby wewnętrznej, aby w danym momencie wspierać swoją parafię. Możesz to zrobić po cichu, w skrytości w każdym momencie. To jak my podchodzimy do tego zwyczaju zależy tylko od nas samych. Może to być okazja do rozmowy z księdzem, zapoznania go, wyciągnięcia otwartej rękę. Ludzie sami miedzy sobą tworzą mury i bariery  z których rodzą się z czasem frustracje.

 Izabela

 Zapraszam na facebooka :-) link

About Nie szczepię

Nie szczepię
Recommended Posts × +

0 komentarze:

Prześlij komentarz