Zaburzenia odżywiania- historia od dnia szczepienia do 23 miesiąca życia.

Zaburzenia odżywiania- historia od dnia szczepienia do 23 miesiąca życia.

1. Syn od urodzenia był karmiony piersią. Nie podawałam mu butelek, smoczków. Waga urodzeniowa 2910kg., spadkowa 2780kg.
W dniu szczepienia (16 tygodni) podwoił wagę . Ważył ok 5500-5600. Ważony na różnych wagach.

2. Po szczepieniu natychmiast doszło do silnych zmian w jego zachowaniu, które objęły również jego odżywianie.

Synek nie reagował na mnie i podawaną przeze mnie pierś. Leżał bezwładnie na łóżku lub w takiej pozycji na rękach. Patrzył w dal. Pochylałam się nad nim i wtedy chwytał brodawkę. Ssał chwilę. Puszczał i tak cały czas. Karmiłam takimi urywanymi seriami co 15 minut.

Zaburzenia odżywiania po szczepieniu.
Autor:  RitaE, na licencji CC0 Creative Commons, pixabay.com
3. Przez pierwsze 3 miesiące od szczepienia syn nie wykazywał inicjatywy. Następnie  z czasem zaczął odwracać główkę w moją stronę. Później odwracał się do piersi na bok, ale nie ruszał rączkami.

Gdy skończył 7 miesięcy ważył 6900. Od tego momentu do 13 miesiąca życia przybrał na wadze do 7kg. Waga zatrzymała się . Syn był nadal na piersi. Jadł ile chciał. Nie ograniczałam mu piersi. Proponowałam ją wielokrotnie w ciągu dnia.

Kiedy syn skończył 8 miesięcy pomyślałam, że może zacznę dawać mu do rączki gotowane warzywa według metody odżywania BLV (Bobas Lubi Wybór). Syn był tak wiotki, że nie potrafił utrzymać głowy w pionie, więc nie mogłam go sadzać do fotelika. Trzymałam go na kolanach.
Z początku jakoś szło. To znaczy, syn wziął na chwile marchewkę czy ziemniaka, kalafior i trzymał w dłoniach. Po chwili go wyrzucał, ale to nie była tak silna nadwrażliwość w dłoniach, jaka pojawiła się później.

Chciałam kontynuować BLV powoli, chcąc synka oswoić z produktami. Moja kobieca intuicja podpowiadała mi, że to droga dla nas.

Jednak..pod wpływem presji kilku osób zmieniałam taktykę w odżywaniu i niestety od tego momentu zaczęło być tylko gorzej. :-(
Tamte osoby mówiły mi, że jest piramida żywieniowa dostosowana do wieku dziecka, opracowana przez specjalistów i to oni najlepiej wiedzą co moje dziecko powinno już jeść. Moja intuicja nie miała dla nich znaczenia. Nie brano pod uwagę NOP-u, który nadal nie ustępował.

4. Bardzo żałuje tych kroków, że zwątpiłam w siebie i posłuchałam tych pseudo- porad.
Zaczęłam dziecku podawać papki ze słoiczków. Syn natychmiast zareagował buntem. Pojawiły się regularne wysypki. Nie chciał jeść żadnych papek, kaszek, mleka modyfikowanego. Tylko pierś.
Te karmienie wyglądało tak, że siłą wpychałam mu jedzenie łyżeczką. Efekt tych działań widoczny był momentalnie. Syn przestał brać warzywa do ręki. Odmawiał gotowanych i surowych produktów. Szybko zaostrzyła się nadwrażliwość w dłoniach i w okolicy ust. Praktycznie błyskawiczny postęp w stronę zupełnej psychicznej BLOKADY na pożywienie.

5. Moi doradcy nie potrafili mi pomóc, gdy okazało się, że problem się nasilił. Syn nie przybierał na wadze, pomimo, że był na piersi. Zostałam SAMA. Co w tym dziwnego jak spojrzy się na naszą historię rodzinną, jaka zaistniała po NOP-ie?

6. W chwili kiedy syn skończył rok udało mi się z nim pójść na oddział pediatryczny miejskiego szpitala. Byliśmy tam kilka dni. Była to moja inicjatywna po tym jak dziecko nie przybierało na wadze pół roku. Podobnie zresztą jak zatrzymał się przyrost na długość i wzrost obwodu głowy.

Pobyt w szpitalu okazał się znów moją klęską. Syn miał zrobioną podstawową morfologię  (która wyszła w normie pomimo, że był tylko na piersi) , TSH z hormonów i tyle. Dowiedziałam się z tego pobyty, że dziecko nie przybiera na wadze ponieważ:
- Za długo karmiłam (karmię wtenczas) go piersią. Syn powinien mieć dietę rozszerzoną  w wieku 6 miesięcy, a nie w wieku 8 miesięcy. Dziecko przyzwyczaiło się do piersi i stąd te problemy z nadwrażliwością w obrębie jamy ustnej.

Lekarz główny nie chciał rozmawiać na temat braku przyrostów, nie chciał skierować dziecka na dalszą diagnostykę pomimo, że pytałam o to. Nie wykazywał jakiejkolwiek chęci rozmowy o sytuacji dziecka po szczepieniu chociaż sprawa odżywiania była z tym ściśle związana.

Ten pobyt szpitalny wyglądał tak, ze lekarz był na „NIE” i mogłam walić głową w ścianę. Nie mogłam tego przeskoczyć. Co prawda inny pediatra raz przyznał mi nieoficjalnie, że nie wiedzą jaki jest powód i trzeba dalej szukać, a następnie ordynator zrobił i tak swoje. Czyli nas olał i odesłał do domu ze wskazaniem konsultacji z neurologopedą oraz dalszym kierowaniem jadłospisu dziecka według zaleceń piramidy żywieniowej na dany wiek dziecka...

Syn miał zrobione badania na chorobę trzewną (Celiakia), która wyszła negatywnie. Nie wiem czemu lekarz zdecydował się na te badanie jak syn nie był eksponowany na gluten. Przez to te badanie nie mogło nic wykazać.
Nie dostałam zalecenia, skierowania do dalszej diagnostyki. Nie było żadnej zmianki o potrzebie konsultacji z gastroenterologiem by wykluczyć zaburzenia w obrębie przełyku. O tym problemie (jak np. badaniu usg, o możliwych problemach z refluksem) dowiedziałam się z Internetu. Nikt nam nie pomógł, nie pokierował.

7. Syn w wieku 14 miesięcy zaczął powoli jeść serki homogenizowane.
Z początki było to Monte czekoladowe, a następnie zwykłe- waniliowe. Tolerował podawanie ich łyżeczką . Poza tym z łyżeczki nie jadł nic innego. Próbował po troszkę prażynek, herbatników. Herbatę z cytryną pił ze strzykawki (dozownika, który dołączony jest do Nurofenu) do ok. 19 miesiąca życia.
Wiem , że spożywa nadmiar cukru ale nie można go inaczej karmić.

Syn cechuje się tym, że nie sygnalizuje głodu. Może nie jeść 2 dni. Teraz chociaż wola "ma-ma, am-am" jak chce pić ale do około 18-19 miesiąca życia syn nie sygnalizował pragnienia.

Przybrał na wadze do 10 kg na takim sposobie odżywiania. Trwało to od 13 do 18 miesiąca życia. Waga stanęła znów w miejscu licząc od 18 miesiąca życia do teraz – czyli, gdy syn ma 23 miesiące. Nie ma przez ten okres przyrostów.
Myślałam, że może na 2 latka uda się potroić jego wagę. Niestety, nie zanosi się na to.

8. Z jego odżywianiem teraz też jest nie ciekawie. Od 13 miesiąca życia ma stosowane masaże w obrębie jamy ustnej (palcem i szczoteczką wibrującą) oraz po całej twarzy, główce. Ma to na celu odczulać te partie ciała. Zalecane przez neurologopedów. Nie widzę poprawy. Syn potrafi operować łyżeczką, łyżką i widelcem. Raz na 2 tygodnie spróbuje mikroskopijnych ilości jajka sadzonego (białka) albo smażonej cebulki, poliże łyżkę z keczupem. Jednak typowe u niego jest to, że nawet jak zrobi skrajnie  minimalny kroczek do przodu to jest to jednorazowe i nie ma żadnego postępu dalej. Nawet tak mała zmiana ku lepszemu nie jest utrzymana i powtarzana.

9. Ze względu na jego brak przyrostów gdy miał 11 miesięcy i później, kilka razy, gdy miał około  13-15 miesięcy podawałam mu przez kilka dni siłą mleko modyfikowane lub kaszkę chcąc go złamać.
Myślałam, ze może w ten sposób go przełamie, że się podda.

Ostatnia taka próba miała miejsce, gdy skończył 15 miesięcy. Od tej pory zaprzestałam takich metod. Kiedy zobaczyłam skrajnie dziwną, silną reakcję wycofania u syna.
Wtedy podałam mu siła serek, którego znów nie chciał. Nie jadł dwie doby. Był obojętny na jedzenie... Nie wiedziałam jak sobie z tym radzić. Jak podejść do dziecka. Czemu tak się dzieje...On mógł się zagłodzić i nie wiem - co on w ogóle odczuwał.

Do sedna. Dałam mu serek. On się wyrwał. Był roztrzęsiony. Zrobił się wiotki, patrzył pustym wzrokiem przed siebie, nie reagował na to co mówię. Tylko krzyczał, dziwnie podnosił ręce do góry. Odpuściłam czując, że coś dzieje się nie tak.
Zaniosłam go do pokoju. Po chwili się uspokoił. Odszedł w stronę jakiś zabawek, które leżały na podłodze. Przez 4 godziny praktycznie nie podchodził do mnie, nie reagował na moje wołania. Bawił się sam, chodził po pokoju, układał sobie jakieś klocki czy coś innego. Mąż wrócił z pracy. Wziął go do kuchni i nagle pyta:
- Co on taki dziwny, nieobecny? Opowiedziałam mu co się działo.
Do samego końca dnia jego reakcje nie uległy zmianie. Jakby się zamknął wewnętrznie na otoczenie. Odizolował.
Następnego dnia już było lepiej. Nigdy więcej nie podałam mu NICZEGO siła.

10. Razem z mężem zmieniliśmy podejście do syna. Jak najmniej przymusu, jak najwięcej dawania mu radości, powodów na śmiechu. Aby tylko nie zamykał się w sobie. Syn je ile chce i jak chce. Oboje z mężem mu tylko proponujemy to czy owo, ale to on decyduje.
Oboje zauważyliśmy na przestrzeni ostatniego roku, że syn źle reaguje na wysoki poziom stresu- np. widząc nasze kłótnie (zaprzestaliśmy ich), gdy karmiłam go siła (po tym zawsze uderzał główką o coś lub brał książkę i bił się nią po głowie). Potrafił także bawić się dziwnie- układał prażynki wg faktury, sortował je. Nosił klocki i je rozdzielał, grupował. Układał auta według koloru. Na ta chwilę te zachowania sortowania zmniejszyły się albo prawie nie występują.

11. Przeczytałam kiedyś na jakiejś stronie internetowej, że dzieci które przejawiają objawy ze spectrum autyzmu, potrzebują Miłości, wsparcia i poczucia bezpieczeństwa. Widzę, że syn zmienia swoje reakcje gdy dajemy mu taką przestrzeń obniżając poziom stresu, dając mu tyle uwagi (i cierpliwości zarazem) ile potrzebuje.

12. Niestety- do tej chwili nikt nam nie powiedział co działo się w tamtym okresie z dzieckiem. Sami musieliśmy sobie radzić, chodzić po omacku. Zabrakło konsultacji, może psychologiem ,który zajmuje się spectrum autyzmu. Nie wiem. Nie twierdzę, że to były takie zachowania na 100%. Po prostu tak mi mówi intuicja.

 Zapraszam na facebooka :-) link

About Nie szczepię

Nie szczepię
Recommended Posts × +

0 komentarze:

Prześlij komentarz